Advertisement

Main Ad

Średniowieczny Sztokholm

Małe, ale ciekawe - zdecydowanie uważam, że te słowa całkowicie oddają to, jakie jest Muzeum Średniowiecznego Sztokholmu na Helgeandsholmen. Muzeum to, do którego wejście znajduje się zaraz pod mostem Norrbro, zawsze mnie ciągnęło (w końcu uwielbiam historię ;) ), ale nie mam pojęcia, czemu wcześniej do niego nie zawitałam. Na szczęście nigdy nie jest za późno i zdecydowałam się tam wybrać wraz z odwiedzającymi mnie w Sztokholmie przyjaciółkami z Polski :).
Głównym powodem, dla którego zwróciłam w ogóle uwagę na to muzeum, był brak opłaty za wstęp. Jak wiele innych muzeów, tak i to jest otwarte od wtorku do niedzieli w normalnych godzinach, więc jest prawie niemożliwe zajrzeć tam w ciągu dni roboczych. Prawie, bo na szczęście w środy jest otwarte do 20, więc korzystając z takiej możliwości, wybrałyśmy się do Muzeum Średniowiecznego Sztokholmu w środowy wieczór, już po mojej pracy.
Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się pomysł, w oparciu o który stworzono to muzeum. Większość jego wnętrza ma sprawiać, że czujemy się jakby w średniowieczu. Przez środek głównej sali przebiega część murów miejskich (prawdziwego muru z XVI wieku),  choć również wiele innych wystaw umieszczono w ceglanych budowlach. Nigdy nie widziałam czegoś takiego w innych muzeach i muszę przyznać, że to bardzo ciekawy pomysł.
Budynki przedstawiają zwykłe miejskie życie w średniowiecznym Sztokholmie. Mogłyśmy zobaczyć domy, różne sklepy i gospodę, ale chyba najbardziej przypadły mi do gustu religijne wystawy. Jedna "sala" była zadedykowana Albertowi Malarzowi (Albertus Pictor), który żył pod koniec XV wieku i był jednym z najbardziej znanych malarzy tamtych czasów w Szwecji. Widziałam już przykłady jego twórczości w kościele w Täby (zobacz post) i byłam pod wrażeniem. Tutaj w muzeum wystawa była oczywiście znacznie mniejsza.
Niektóre wystawy są wręcz śmieszno-interesujące, jak chociażby średniowieczne zabawki dla dzieci czy przyklasztorny ogród, w którym mogłyśmy zobaczyć takie właśnie szczury ;). Nieco bardziej straszny, choć też ciekawy, był przykład średniowiecznego cmentarza.
Myślę, że jednym z większych plusów, które zauważałam też w innych szwedzkich muzeach, są manekiny. Stworzone z ogromną precyzją sprawiają wrażenie, jakby miały się za chwilę poruszyć ;).
Zresztą, jeśli mowa o modelach i manekinach, w Muzeum Średniowiecznego Sztokholmu możemy też znaleźć rekonstrukcję twarzy Birgera Jarla, założyciela Sztokholmu według kronik. Prawdopodobnie jego, jego syna Eryka oraz drugiej żony Mechtild grób został odkryty na początku XX wieku i ponownie otwarty w 2002, by przeprowadzić testy DNA. W oparciu o czaszkę Birgera znalezioną w grobowcu, stworzono poniższą rekonstrukcję. Podobne modele wydają się być popularne w Szwecji i np. w muzeum statku Vasa mogliśmy zobaczyć rekonstrukcje twarzy ludzi, którzy zatonęli wraz ze statkiem.
Kolejną atrakcją muzeum jest wrak statku Riddarholm, nazwanego tak ze względu na fakt odkrycia go w Kanale Riddarholm w latach 30 XX wieku. Statek miał 20 metrów długości i badania wykazały,  że pochodził z lat 20 XVI wieku. Statek Riddarholm był uzbrojony w armaty. Oczywiście, nawet do pewnego stopnia nie jest on tak dobrze zachowany jak Vasa, ale mimo to jego historia też jest wciągająca.
Jak już wspomniałam, muzeum nie jest zbyt duże. Zwiedzenie całego zajmuje pół godziny w porywach do godziny (w zależności od dokładności zwiedzania ;) ). Szczerze mówiąc, to muzeum z darmowym wstępem jest zdecydowanie bardziej warte zwiedzenia niż wiele innych z drogimi biletami. Więc jeśli jesteście w centrum Sztokholmu i macie wolną chwilę, zajrzyjcie do środka. Warto :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze