Advertisement

Main Ad

¿Año nuevo, vida nueva? - Kolumbijski Sylwester

Więc oto nadszedł Nowy Rok. Czas zmian, postanowień i co jeszcze tylko przyjdzie wam do głowy. Tak długo na niego czekałam, bo 2015 to nie był dla mnie dobry czas. Szczerze mówiąc, okazał się on jednym z najgorszych lat mojego życia pod wieloma względami, dlatego zdecydowałam się nie robić zwykłego podsumowania. Za dużo rzeczy się wydarzyło, do których nie chcę wracać wspomnieniami. Ale mimo wszystko, 2015 był jednak ciekawym rokiem. Może też dlatego, że rozpoczął się gdzieś daleko stąd, w Kolumbii?
Gdybym miała zwrócić uwagę na główne różnice pomiędzy naszym tradycyjnym Sylwestrem a tym, czego doświadczyłam w kolumbijskim Pasto, to skupiłabym się głównie na towarzystwie, z którym spędza się tę noc. Bo w Kolumbii to zdecydowanie czas poświęcony rodzinie i na szczęście pozwolono mi wybrać, którą część rodziny chcę wtedy spotkać (oczywiście wybrałam tę mówiącą po angielsku :P). Kolejną ciekawostką były zdecydowanie "Años Viejos" - lalki Starego Roku.
Zrobione głównie z papieru i kartonów, muszą być łatwopalne. Na kilka dni przed Nowym Rokiem można je zakupić właściwie wszędzie. Można kupić albo całą, gotową lalkę, albo tylko "najtrudniejsze do przygotowania" części ciała, czyli dłonie i głowy ;) Jednakże spacer po mieście, zwłaszcza już w sam dzień sylwestrowy, nie należy do najbezpieczniejszych rozrywek, gdyż fajerwerki i ogień na ulicach wydają się być czymś całkowicie normalnym.
Jeśli zdecydujesz się na zakup tylko poszczególnych części, całą resztę musisz przygotować samodzielnie. A to już czasochłonny proces ;). Może potrwać nawet tydzień czy dwa, ale towarzyszy mu mnóstwo zabawy. Wiele lalek przypomina sławne postacie, na przykład polityków - 31 grudnia ulice Pasto przemierza parada Años viejos. Nieco więcej na ten temat, a także o całym Karnawale Białych i Czarnych możecie przeczytać w tym wpisie.
Kiedy lalki są już gotowe - nieważne, czy je kupiono czy też zrobiono samodzielnie w domu - czekają na główną imprezę ;). A impreza, jak już wspomniałam, to bardziej spotkanie rodzinne. Jedzenie i przekąski, szampan i salsa. Zarówno do słuchania, jak i potańczenia, co na początku stanowiło dla mnie niemałe wyzwanie, dopóki sobie nie powiedziałam, że co mi szkodzi, iż nie potrafię tańczyć. Po prostu się bawmy :).
A kiedy zbliża się północ, różnorodna muzyka zmienia się na jedną piosenkę, która utkwiła mi potem w głowie na długo - "Año nuevo, vida nueva" - "Nowy rok, nowe życie". To do tej piosenki rozpoczyna się taniec z lalkami Años viejos - wcześniej czekały na swój moment, stojąc w pobliżu drzwi... Teraz w rytm muzyki zostały wyniesione na zewnątrz...

Stary rok zostawiamy za sobą... czy można to wyrazić w jakikolwiek lepszy sposób niż paląc lalkę symbolizującą ten rok? Lalki kładzie się na środku ulicy (wygląda na to, że nikt nie dba o to, co się dzieje z asfaltem :P ), polewa substancją łatwopalną... i podpala ;).

Oczywiście ponad miastem można zobaczyć również tradycyjne fajerwerki, choć nie jest to na tak dużą skalę jak to, co możemy zaobserwować w każdym polskim mieście o północy. Bardzo szybko całe Pasto było też pokryte dymem unoszącym się z płonących lalek i całość tworzyła ciekawy widok. Stojąc wokół płonącego Año viejo, życzyło się wszystkim wszystkiego dobrego w Nowym Roku (prawdopodobnie to "najlepsze w 2015" nie przyszło, bo nie było żadnego Carskoje Igristoje o północy, by nadać mocy całej uroczystości! ;) ). ¡Feliz Año Nuevo!
I chociaż osobiście wolę te nasze sylwestrowe imprezy w otoczeniu przyjaciół, nie mogę jednak zaprzeczyć, że wyjście na dwór o północy - będąc ubraną tylko w koszulkę i cienki sweterek, czując, że jest mi ciepło - to naprawdę fajna rzecz ;).
I chociaż teraz nie spaliłam za sobą ubiegłego roku, to jakoś wyraźnie czuję, że jest on już za mną. Te dni, które spędzam teraz w Polsce, święta, Nowy Rok, wyjazdy do Warszawy i Mielca... Czuję się w końcu spokojna i wypoczęta i niecierpliwie czekam na to, co 2016 mi przyniesie :). Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

Prześlij komentarz

0 Komentarze