Advertisement

Main Ad

Poradnik: Jak zrozumieć Szweda?

Szwedzi są jacyś inni, nie od dziś to wiadomo. To równouprawnienie, polityczna poprawność, Systembolagety dookoła, a przy tym wypady za granicę po alkohol, to skrępowanie, gdy trzeba się odezwać do kogoś w windzie... Julien Burrelle to mieszkający w Skandynawii Kanadyjczyk, który ostatnimi czasy wziął sobie na tapet analizę społeczeństwa szwedzkiego i norweskiego. Skupiając się, oczywiście, właśnie na takich rzeczach i sytuacjach, które te narody wyróżniają na tle innych. We współpracy z ilustratorem Nicholasem Lundem stworzyli książeczkę o tym, jak zrozumieć Szwedów, czyli The Social Guidebook to Sweden. Niektóre obrazki widywałam już wcześniej w internecie, ale dopiero, gdy dostałam całą książkę na urodziny, zgłębiłam się w - jakby nie patrzeć - krótką lekturę. I uśmiech nie schodził mi z twarzy ;).
[ "Dlaczego on do mnie mówi?" - źródło ]
Książka, jak sama nazwa wskazuje, została stworzona w postaci ilustrowanego przewodnika i w zabawny sposób ma ona przedstawić życie w Szwecji. W zabawny i przerysowany, naturalnie ;). Bo w końcu wszystkie związki Szwedów się chyba nie zaczynają po pijanemu od seksu...? A może...? ;) A przynajmniej autor sugeruje, że łatwiej Szweda zaciągnąć do łóżka niż na kolację, bo kolacja wymaga rozmowy, więc musi tu już istnieć jakaś więź międzyludzka. Jak obserwuję co niektórych znajomych, ciężko się nie zgodzić z tą teorią ;).
Z poradnika dowiemy się też, że Szwedzi mają już swoje kręgi znajomych i jeśli chcemy do nich dołączyć, musimy udzielać się w tych samych organizacjach, uprawiać ten sam sport czy śpiewać w tym samym chórze. Przez aktywność do przyjaźni. Książka podkreśla też, że nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania, a przytrzymanie drzwi dla kobiety może się skończyć z jej strony niewybrednym komentarzem. W końcu "Kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru", prawda? ;) A w równouprawnieniu nie chodzi przecież o równe szanse, ale o równe rezultaty. Nie zawsze musi nam się to podobać, ale cóż - taka jest Szwecja.
Wiadomo, sporo ilustracji i tekstów zostało opartych na utartych stereotypach i na pewno obrazki w stylu pełnego autobusu, gdzie zajęte są miejsca od okna, a od środka wolne (czyli nie ma gdzie usiąść!) już pewnie nikogo nie zaskoczą. Tak samo jak kolejka do autobusu na przystanku, gdy wszyscy stoją w sporej odległości od siebie. Ale w Guidebooku znalazłam też obrazki z sytuacjami, o których nigdy wcześniej nie myślałam, a przy przeglądaniu książki zauważyłam: "O, faktycznie tak jest!". Za przykład niech posłuży ilustracja przedstawiająca dwóch rozmawiających Szwedów, a obok obcokrajowca zastanawiającego się: "Dlaczego nikt mnie nie przedstawi?". Ileż to razy zdarzyło mi się gdzieś iść i rozmawiać ze Szwedem, który nagle zatrzymywał się, spotykając kogoś znajomego. I oni zaczynali rozmawiać ze sobą, a ja przestawałam istnieć - nikt mnie nie przedstawiał, nie włączał do dyskusji, nic z tych rzeczy. A jak kiedyś o to zapytałam, to Szwedzi zareagowali zdumieniem pt. naprawdę tak robimy? Ot, skoro nie ma praktycznego powodu, by kogoś przedstawić, to po co sobie strzępić język i go przedstawiać? ;)
[ Źródło ]
Z ciekawością pokazywałam tę książkę znajomym Szwedom i zazwyczaj spotykałam się z bardzo pozytywną reakcją. Jedna koleżanka z pracy nawet zamówiła taką dla swojego syna, który pojechał na wymianę zagraniczną - żeby pokazał nowym kolegom ;). Znajomi przeglądali Guidebooka ze śmiechem, co rusz pokazując sobie którąś ilustrację z komentarzem: ej, my naprawdę tak robimy! i nie wiem, kogo ta książka bardziej rozbawiła - mnie czy właśnie Szwedów? Ale myślę, że ich reakcja była najlepszym dowodem na to, że czasem złośliwe stereotypy nie są jednak aż tak denerwujące czy obraźliwe, bo w końcu chyba nikt się nie obraził... ;)
I na koniec trochę praktycznych informacji ;) The Social Guidebook to Sweden liczy sobie 170 stron pełnych czarno-białych ilustracji i krótkich tekstów wyjaśniających. Całość jest napisana po angielsku, czasem zdarzają się szwedzkie wstawki. Ogólnie pomysł na książkę i wykonanie jest naprawdę fajny i całość bardzo mi się podoba, ale czy warto to kupić...? Poradnik z dostawą kosztuje ok. 200 koron (89 zł), co uważam za dość wysoką cenę.  Sama dostałam go na urodziny jako coś, co wywołuje uśmiech na twarzy, ale raczej bym sobie nie kupiła, bo jednak szkoda pieniędzy. I chyba dokładnie tak bym do tej książeczki podeszła. Jednak z twórczością Juliena i Nicholasa i tak polecam się zapoznać, ale przez internet - sporo obrazków trafia na bloga Social Guidebook, do tego dość często z dłuższymi opisami niż na papierze. A dla zainteresowanych Szwecją to zawsze fajna ciekawostka, przy której można się lekko uśmiechnąć.

Swoją drogą, jakiś czas temu trafiłam na bardzo podobny pomysł, tylko tym razem o Finach. Facebookowy fanpage Finnish Nightmare (fińskie koszmary) pełen jest przezabawnych komiksów, tym razem dotyczących szwedzkich sąsiadów ze wschodu. Wiecznie zawstydzony Fin Matti w sytuacjach, które sprawiają, że czuje się niekomfortowo... Czyli właściwie we wszystkich sytuacjach ;).
[ "Ktoś stoi ci na drodze i cię nie zauważa, więc po prostu sobie tam stoisz, dopóki cię w końcu nie zauważy" - źródło ]
A Wy znacie może jeszcze inne takie śmieszne drobiazgi o Skandynawach... albo i innych narodach? ;)

Prześlij komentarz

0 Komentarze