Advertisement

Main Ad

Cetynia - dawna stolica i mauzoleum w górach

centrum miasta
Do dawnej czarnogórskiej stolicy trafiłam za poleceniem miejscowych spotkanych w Budvie. Choć zarówno oni, jak i liczne komentarze w internecie, twierdzili zgodnie: Cetynia to świetna baza wypadowa do mauzoleum w Lovćen, ale samo miasto można sobie odpuścić. Nie uznaję czegoś takiego jak odpuszczanie, więc mój plan na niedzielę obejmował zarówno góry i mauzoleum, jak i to niewielkie miasteczko, które kiedyś było stolicą Czarnogóry.
Historia Cetynii jest nierozerwalnie związana z Ivanem I Crnojevićem, władcą Zety, który w drugiej połowie XV wieku założył swoją nową stolicę u podnóża gór Lovćen. Miasto rozwijało się raz szybciej, raz wolniej - w zależności od tego, kto aktualnie władał tym terytorium i jak często Cetynię atakowano. Jej prawdziwy rozkwit nastąpił jednak dopiero pod koniec XIX wieku - w 1878 roku Cetynia została oficjalną stolicą Królestwa Czarnogóry i nosiła ten tytuł aż do końca II wojny światowej, kiedy to stolicę przeniesiono do Podgoricy. Miasto jednak nie zapomniało o swojej historii - jej fragmenty są rozrzucone po całej Cetynii. Zwłaszcza stare, podniszczone budynki w centrum są często przykryte dużymi plakatami ze scenami historycznymi i opisem przedstawionych wydarzeń.
Najważniejszym (przynajmniej z turystycznego punktu widzenia ;-) ) zabytkiem w mieście jest osiemnastowieczny klasztor - zbudowany na ruinach poprzedniego, pochodzącego jeszcze z XV wieku. Monaster Narodzenia Matki Bożej to nie tylko prawosławna świątynia i zespół klasztorny, to także niewielkie, lecz bogate muzeum. Znajdziemy tu dawne księgi, piękne ikony, stare przedmioty liturgiczne... Choć część udostępniona turystom jest dość niewielka, to i tak zdecydowanie warto zajrzeć do środka.
Cetynia w październikowy weekend świeci pustkami - na ulicach nie spotykam prawie nikogo, w polecanej przez TripAdvisor knajpce żadnych turystów, sami miejscowi (swoją drogą też polecam restaurację Korzo - smacznie i baaardzo tanio)... Jest cicho i spokojnie, kompletne przeciwieństwo zwiedzanego dzień wcześniej Kotoru. Cetynia kusi turystów też kilkoma zabytkami, w tym Bilardówką (Biljarda) - rezydencją królewską ze słynnym stołem do bilarda, czy muzeum króla Nikoli. Jednak ja nie przyjechałam do Czarnogóry, by chodzić po muzeach... Mnie ciągną góry! ;)
Lovćen to nie są bardzo wysokie góry - najwyższy szczyt, Štirovnik, liczy sobie zaledwie 1749 m. Biorąc pod uwagę, że sama Cetynia leży już na wysokości ok. 650 m n.p.m., do wejścia nie byłoby nie wiadomo jak dużo ;). Moim celem jest jednak druga co do wysokości góra - Jezerski vrh (1657 m n.p.m.), na której szczycie znajduje się słynne Mauzoleum Piotra II Petrowicia-Niegosza, ostatniego teokratycznego władcy Czarnogóry. Tu zadanie jest jeszcze łatwiejsze, bo spory odcinek można pokonać taksówką. Zresztą Jezerski vrh znajduje się dobre 20 km od Cetynii, więc łapanie taksówki to jedyny sposób, by taka wycieczka nie zajęła zbyt dużo czasu. Samochód podjeżdża na niewielki parking, położony na tyle wysoko, by już stąd rozciągały się przyjemne widoki. Z parkingu mam dwie możliwe drogi wiodące na szczyt - długa przebita w skale klatka schodowa albo ścieżka biegnąca zygzakiem wśród kamieni. Zdecydowanie polecam tę drugą opcję, nawet jeśli wydaje się nieco cięższa :).
Gdy staję przed mauzoleum, niewiele poza nim widzę. Chmury i mgła zasłaniają niemal wszystko dookoła... Zresztą pogoda jest dość wariacka - co rusz zrywa się silny wiatr, który rozwiewa wszystko i odsłania piękne widoki, by już po chwili otoczyć wszystko mleczną zupą.
Mauzoleum powstało w połowie lat siedemdziesiątych i jego budowa zrodziła wiele kontrowersji. Piotr II Petrowić-Niegosz zażyczył sobie, by być pochowanym w kaplicy, którą sam na szczycie góry ufundował. W takiej sytuacji rozebranie kaplicy (nawet jeśli była to tylko rekonstrukcja tej oryginalnej, zniszczonej przez wojny), by zastąpić ją kamiennym mauzoleum mogło się wydawać nie na miejscu. Władze się opinią publiczną jednak nie przejęły i tak dziś możemy zwiedzać szary budynek zdobiony granitowymi rzeźbami - wstęp kosztuje zaledwie 3 euro.
Ale Jezerski vrh to nie tylko mauzoleum, to też wspaniały punkt widokowy (jak wiatr już rozwieje tę mgłę i chmury... ;) ). I choć na szczycie było zdecydowanie za zimno, to jednak opuściłam go zachwycona - kocham góry! :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze